|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Martin
Gość
|
Wysłany: Czw 21:28, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Martin wrócił z bufetu, usiadł na krześle pod salą, w której leżała córka. Nagle z sali wybiegło paru lekarzy, Martin zerwał się przestraszony.
-Co się dzieje?
-Ktoś wszedł do sali pana córki i powyrywał oraz odciął parę kabli. Podłączyliśmy ją z powrotem do aparatury, jest stabilna ale nie mamy pewności czy to nie będzie miało wpływu na wynik operacji. -powiedział niepewnie jeden z lekarzy.
-Ale jak to..? -spytał zszkowany Martin. -Co z moją córką?! -wręcz krzyknął przerażony. -I kto tu był do jasnej cholery, mieliście ją pilnować! -zdenerwował się jeszcze bardziej.
-Przepraszamy. -odparł lekarz. -Nic jej nie grozi, ale musimy czekać aż się wybudzi. Przykro nam, nie mogliśmy tego przewidzieć. Chłopak pana córki nam o tym doniósł, że był tu ktoś przebrany za lekarza. Wpadliśmy na szczęście w samą porę, ale jak mówiłem, trzeba czekać. Proszę sie nie martwić. -dodał. -Jeśli będzie to konieczne, powtórzymy zabieg, ale mamy nadzieję, że to nie będzie konieczne. Będziemy czuwać przy sali Dul i sprawdzać jej stan. -powiedział i wszedł do środka.
Martin usiadł bezradnie na krześle, położył swoje dłonie na twarzy i zaczął tępo gapić się przed siebie. Był załamany. W duchu modlił się, by córka odzyskała wzrok.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Martin
Gość
|
Wysłany: Pią 22:13, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ojciel Dul ślęczał przy jej łóżku czekając aż się wybudzi. Mijały kolejne godziny i minuty, a on był coraz bardziej bezradny. Położył swoją głowę na dłoni Dul i leżał tak oparty przez chwilę. Nagle usłyszał, że dziewczyna zaczyna majaczyć. Ocknął się szybko i zawołał lekarzy.
-Kochanie. -powiedział do niej, a jego głos drżał. Wiedział, że za chwilę wszystko będzie jasne. Lekarze weszli do sali. Nie chcieli tego dłużej przedłużać.
-Gotowa? -spytali szybko słabą Dul. Przytaknęła lekko głową, a oni zdjęli powolnym ruchem badaż z jej oczu. Dul delikatnie otworzyła powieki, dostrzegła przez mgłę twarz ojca i lekarzy. Zaczęła wolno mrugać oczami i po chwili widziała wyraźniej. Z oczu pociekły jej łzy.
-Widzę. -powiedziała słabym głosem. -Widzę tato, widzę. -powtórzyła przez łzy.
Ojciec Dul przytulił ją mocno.
-Wiedziałem, że się uda, wiedziałem. -powiedział do niej i pogłaskał ja po głowie.
-Nic się nie zmieniłeś, noo, może parę zmarszczek Ci przybyło. -zaśmiała się delikatnie dotykając go po twarzy. -Mogę już stąd wyjść? Błaaaaaaaagam. -poprosiła.
-No wiesz co. -udał oburzonego. -Dopiero się wybudziłas, nie marz o tym, że stąd wyjdziesz. -pogroził jej palcem.
-Proszę Cię, nie wytrzymam tu kolejnego dnia. -pokręciła głową. -Odpocznę w domu, mogę leżeć nawet w łóżku przez tydzień, byle nie tutaj, proszę proszę proszę!
-Wątpię, że lekarze Ci pozwolą. -wzruszył ramionami. -Dopiero co jesteś po operacji. -powiedział łagodnie.
-Ojej, ale wszystko się udało, nic mi nie jest przecież. Idź, zobacz co da się zrobić. Dasz radę, tatusiu. -uśmiechnęła się ładnie.
-No dobrze. -powiedział i wyszedł do lekarzy. Po chwili wrócił i usiadł obok Dul.
-I co i co, mogę wyjść? -pytała.
Martin zrobił poważną minę, po czym zaczął się śmiać.
-Możesz. -powiedział dumnie. -Ciesz się, że jestem Twoim ojcem i mam specjalny dar przekonywania. -powiedział ze śmiechem. -Ale leżysz w łożku przez kilka najbliższych dni i się stamtąd nie ruszasz! -pogroził palcem.
-Aaaaa! -pisnęła szczęśliwa. -Mówiłam Ci że jesteś najcudowniejszym tatą pod słońcem? -uśmiechnęła się uroczo. -Dobra, zmywamy się stąd jak najszybciej. -rzuciła wstając z łóżka, lekko się zachwiała.
-No widzisz, chyba będę Cię musiał zanieść na rękach. -zaśmiał się.
-Dam sobie radę. -pokazała mu język. -Masz mocną córkę, dam se radę. -powiedziała ogarniając się.
Martin zadzwonił po taksówkę, pomógł Dul się spakować i wyszli z sali.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|