Sala 1

Maxxie

Maxxie spojrzał przenikliwie na dłoń Blair. Która drgnęła.
Pogłaskał ją delikatnie.

Gość

Chuck spojrzał na Melindę, która wydawała się być blada.
- Mel wszystko w porządku ? - zapytał ściskając jej dłoń.

Melinda

Melinda czuła że robi jej się ciemno przed oczami. Za dużo jak na jeden wieczór. Pomyślała.
Po czym wyszła z sali, usiadła na krześle na korytarzu.

Gość

Chuck wyszedł za Mel i kucnął przy niej. Delikatnie pogładził ją po policzku.
- Wszystko w porządku ?

Maxxie

Maxxie spojrzał na Mel. Po czym znów zwrócił wzrok na Blair.
Znów głaskał jej dłoń. -..tak bardzo cię kocham... Szepnął ledwo słyszalnie.

Blair

Blair czuła, że jej serce przyspiesza. Aparatura zaczęła szybko pikać. Siłowała się z powiekami, które jakby przyklejone nie chciały się oderwać.

Maxxie

Maxxie spojrzał na paraturę. Jego serce zamarło.
Pielęgniarka weszła do sali, sprawdzić co się stało.
-po mału Blair! Podniosła ton pięlegniarka. Spojrzała na przerażonego chłopaka.
-próbuje się wybudzić... Dodała Po czym zaaplikowała coś przezroczystego do kroplówki Blair.
Po czym wspatrując się w aparaturę, która już się uspokoiła wyszła z sali, mijając się z Mel.

Melinda

Mel spojrzała tak samo jak Maxxie przerażona na przyjaciółkę.
-co się stało?
-próbuje się wybudzić. Odpowiedział jej brat...

Blair

Blair jeszcze chwilę próbowała walczyć, lecz nagle poczuła, że traci świadomość. Przed jej oczami rozległa się ciemność, nie była już w stanie nawet myśleć. Usnęła.

Gość

Chuck usiadł obok Mel.
- Może chcesz dzisiaj nocować u mnie z bratem ? - zapytał.
- Nie powinnaś być teraz sama. - pogłaskał ją po dłoni.

Melinda

-Maxxie... może pójdziesz do domu, ja z nią posiedzę...
-nie. Odpowiedział krótko.
-jak chcesz. Melinda doszła do bliżej do łóżka. Wpatrywała się w twarz przyjaciółki, nadal bladą i nadal nieprzytomną.

Blair

Blair dręczyły koszmary. Uciekała, lecz nogi odmawiały jej posłuszeństwa. On ją gonił. Gonił i był co raz bliżej. Killer, twarz, której teraz bała się najbardziej. Blair mimowolnie wykrzywiła usta. Chciała żeby koszmar się skończył.

Maxxie

-Mel jak chcesz możesz już iść. Dodał bez entuzjazmu.
-nie.Odpowiedziała nieco urażona
-więc zrozum mnie... Odparł z bladym uśmiechem.

Gość

Chuck stanął w drzwiach.
- Mel, pytałem czy chcecie zatrzymać się u mnie? - zapytał łagodnie Chuck.
- Nie powinnaś być teraz sama. - dodał troskliwie.

Melinda

Mel obdarzyła Chucka pięknym uśmiechem.
-jakoś sobie poradzimy, dziękuję za troskę. Odparła.