Mel.

Maxxie

-Mel jest okey... tylko...

Melinda

-tylko co? Spytała niecierpliwie.

Maxxie

-tęsknię za nię... Dodał i zamilkł.

Melinda

Melindzie jeszcze bardziej zrzedła mina. -jakoś wytrzymasz, co nie?

Maxxie

-a mam jakiś wybór... Odparł przygnębionym tonem.

Melinda

-Maxxie... skup się na tym co masz teraz do roboty, a czas szybko ci zleci, i znów odwiedzisz L.A. Dodała z entuzjazmem.

Maxxie

-nie rozumiem cię Mel... Zaczął. -...mówisz że bym się nie nadwyrężał a teraz każesz mi się na tym skupić, co jest? Spytał nadla smutnym tonem. Mel nie dopowiedziała. -no jasne... chodzi i Bi, nadal sądzisz że nie powinniśmy być razem...

Melinda

-Maxxie to nie tak... martwię się o ciebie po prostu, i o nią też, to wszystko. Jej ton był teraz tak samo smutny jak jego.

Maxxie

-Mel przejmujesz się nami...Odparł z nieco pogodniejszym głosem. -a sama masz problemy w miłości. Dodał z troską.

Melinda

-nie mam! Fuknęła urażona.

Maxxie

-masz, masz... i ten imie tego problemu zaczyna się na D. Dodał drocząc się z nią, jego humor trochę się poprawił.

Melinda

Mel słysząc że Maxxie się śmieje. Sama odczuła ulgę. -zamknęłam ten rozdział. Dodała dumnie.

Maxxie

-dobra, dobra swoje wiem.... Mel muszę kończyć... zadzwonię niedługo, trzymaj się...

Melinda

-dobrze, całusy, pa... Dodała po czym się rozłączyła.

Dean

/////dzwoni Dean/////