Pinkberry

Melinda

Mel z uśmiechem weszła do kawiarni, wypatrzyła w Blair, i dosiadła się do niej.
-hej.. co tam słychać ? Spytała.

Blair

- Hej. - uśmiechnęła się Bi. - Jak zwykle wiele. - zaśmiała się.
- Można powiedzieć, że pogodziłam się z Nejtem. - błogo się uśmiechnęła.
- A co u Ciebie ?

Melinda

-jestem taka szczęśliwa... ty się uśmiechasz. Mel aż promieniała ze szczęścia, na widok uśmiechu przyjaciółki.
-już lubię tego Nate .... Zaśmiała się.
-u mnie w porządku, zaliczyła egzaminy.Odparła dumnie, po czym zaczęła przeglądać menu, w poszukiwaniu czegoś słodkiego.

Blair

Blair pisnęła z zachwytu.
- Wiedziałam, że zaliczysz. - mówiła dumna z Mel. - Wszystko zmierza ku dobremu, przynajmniej mam taką nadzieję. - dalej się uśmiechałam. - I kolejna dobra wiadomość dla Ciebie. - powiedziała poważnie. - Rozmawiałam z Twoim bratem. - Lody czekoladowe. - powiedziała do kelnera.

Melinda

-wiem... -dla mnie mus czekoladowy. Odparła do kelnera.
-nie mogłam wcześniej się z tobą spotkać, bo musiałam go odwieźć na dworzec, sądzę że tak będzie lepiej... Zamilkła. -a jak tam z twoją karierą gwiazdo? Spytała podekscytowana.

Blair

- Właśnie. - Bi zaklaskała w dłonie. - Jutro u mnie w klubie odbędzie się premiera mojego drugiego singla, potem Robin da koncert, a na koniec zaśpiewam z nim swoją pierwszą piosenkę. - mówiła podekscytowana. - Zapraszam Ciebie i Deana. Przyjdziecie ? - spojrzała na Mel.

Melinda

Melinda zachwycona słuchała przyjaciółki, jednak słysząc o zaproszeniu dla tej drugiej osoby.Upuściła słomkę którą mieszała mus. -oczywiście że przyjdę... ja. Dodała spuszczając oczy. -czyli szczęście z Nate kwitnie! Odparła nie kryjąc zachwytu tym faktem.

Blair

- Cieszę się, że przyjdziecie.- uśmiechnęła się złośliwie. - Kwitnie i mam nadzieję, że będzie ciągle. Mel.. - powiedziała już poważnie. - Czuję, że go kocham. - uśmiechnęła się zadowolona.

Melinda

-cieszę się strasznie! o to właśnie chodzi... Po chwili się zawiesiła. -mówiłaś coś.. że 'przyjdziemy'.. sama to raczej 'przyjdę' Zaśmiała się literując ostatnie słowo.
-to wspaniale że odnalazłaś szczęście...

Blair

- Przyjdziesz i on przyjdzie. - powiedziała zadowolona. - A konkretnie przyjdziecie razem. - pokazała jej język. - Byłam dzisiaj z Czakiem na stadninie. Chcę kupić konia, ale właściciel nie chce go sprzedać. - posmutniała. - Mówię Ci jaki szatan, gryzie, kopie, bryka. - zaśmiała się.

Melinda

-przyjdę sama... Odpowiedziała urażona.
-koń szczypie, i gryzie czy Chuck? Ledwie stłumiła wybuch śmiechu.

Blair

Blair zaśmiała się. - Koń, koń. - powiedziała. - Magnum, czarny jak nie wiem co. Śliczny jest. - rozmarzyła się. - Ale nie chcą go sprzedać. - A Ty z Chuckiem masz jakiś kontakt ? - spojrzała z ciekawością.

Melinda

-szczerze nie... ostanio to go widziałam... kupę czasu temu. Zaśmiała się.
-konie to piękne zwierzęta ... jak byłam mała to mama zabierała mnie do stadniny.

Blair

- Musisz kiedyś się ze mną wybrać. - zaćwierkała Bi.
- A Max, jak to zniósł ? - zapytała niepewnie patrząc na Mel.

Melinda

-eee normalnie.. wydaję mi się że sobie poradzi. Zamilkła.
-..z pewnością kiedyś się z tobą wybiorę. Odparła z entuzjazmem. -