Salon.

Melinda

-strasznie mi gorąco... Mel doszła do stolika, i popiła duży łyk chłodnej herbaty.
-mam wiadomości od Deana...

Blair

Blair zerwała się z łóżka, jakby zapomniała o swoim zmęczeniu.
- I co ? I co? - dopytywała.

Melinda

-niedługo się zobaczycie. Carter rozpocznie współprace z policją. Mel ziewnęła.
-i mówiłam że wszystko się ułoży.

Blair

- Niedługo ? Czyli kiedy? - dopytywała Blair, nie mogła się doczekać.
- Może chcesz spać ? - zapytała Blair.

Melinda

-oj nie wiem konkretnie kiedy, ale niedługo, tyle mi Dean powiedział, nie okey... to tylko zmęczenie .

Blair

- Mel, połóż się u mnie w sypialni. - powiedziała troskliwie Blair.
- Pokój gościnny nie jest przygotowany, a nie chciałabym budzić Doroty. - dodała Blair.
- Miałaś również męczący dzień. - przekonywała przyjaciółkę.
- Ja się prześpię tutaj, przecież ta sofa jest taka duża, że się zmieszczę. - nalegała B.

Melinda

-przestań. Zaraz będę w domu wezmę taksówkę. Mel ucałowała Blair.
-śpij dobrze, jutro się widzimy!
Po czym wyszła

Blair

Blair patrzyła na przyjaciółkę, która wyszła jak poparzona. Wyjęła telefon i napisała na Deana.

Blair

Blair weszła do salonu.
- Cześć Przystojniak. - powiedziała do szczeniaka i wzięła go na ręce.
- Dzisiaj się dowiemy co z Carterem. - mówiła do niego Blair uśmiechając się.
"Czas gdzieś wyjść" pomyślała Blair. Ubrała swoje długie, zielone kozaki i wyszła.

Blair

Blair weszła do salonu.
- Możesz iść do swojego pokoju. - powiedziała do Eda.
Blair zdjęła swoje kozaki. Przystojniak podbiegł do niej merdając ogonkiem. Pogłaskała pieska i posadziła obok siebie na sofie.
- I co my teraz zrobimy? - zapytała Przystojniaka.
Położyła się na sofie, wyjęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Żadnych nowych wiadomości. Zaczynała się martwić.

Blair

- Ed ! - krzyknęła Blair.
- Jedziemy. - powiedziała i wyszła z domu.

Blair

Blair weszła zdenerwowana na Cartera, że jego wyjazd przeciągnął się do jutra. Musi się przebrać i wychodzi. "Nie mogę siedzieć w domu, jak kura domowa." pomyślała z oburzeniem, że przez chłopaka siedzi w domu.

Blair

Blair weszła do domu cała w skowronkach, z całą toną motylków w brzuchu.
- Istny zwierzyniec. - powiedziała wesoło do siebie.
Tanecznym krokiem zmierzyła ku łazienki. Musiała sobie wszystko przemyśleć w wannie.

Blair

Blair weszła do salonu, spoglądając po raz drugi w okno. "Wcale nie będzie tak pięknie." pomyślała.

Blair

Blair weszła do salonu. Podała Dorocie torbę z mokrymi ubraniami, a sama opadła na łóżko, chwilę się zdrzemnę. Pomyślała zmęczona po pływaniu.