Salon

Blair

Blair co raz bardziej się doenerowała, posłusznie usiadła na sofie. - No mów. - naciskała zdenerwowana. - Coś się stało ?

Melinda

Mel chodziła po salonie w tą i z powrotem.
- wyjeżdżamy na stałe do Nowego Yorku, Maxxie będzie tańczył na Broadwayu a ja będę pisać dla New York Times.
Uśmiechnęła się w nerwach. - to dla mnie wielka szansa, wyjeżdżamy dziś..

Blair

- Coo ? - spytała zszokowana a w oczach stanęły jej łzy. - Jak to wyjeżdżasz ? Jak to dzisiaj ? - głos jej się załamał.

Melinda

Mel usiadła natychmiastowo obok przyjaciółki.
- Bi to stało się tak nagle, redaktor z Bev. News umówił mnie z zastępcą redaktora New York Times.. oni szukają młodych dziennikarzy, jeszcze na studiach.
- spodobały im się moje artykuły, i teraz bd studiować w NY i pisać dla New York Times.. miałam ogromne szczęście, dali mi kilka minut do namysłu.. i dzień na wyprowadzkę. Odparła zdenerwowanym głosem.

Blair

- Masz rację, to dla Ciebie szansa. - przytuliła ją. - A NY wcale nie jest tak daleko. - pokręciła głową. - Ale będziesz mnie odwiedzać prawda ?

Melinda

Mel czuła że łzy spływają po jej policzkach.
- oczywiście że będę. Powiedziała.
- są też telefony, skype.. jakoś to będzie. Uśmiechnęła się.
- nie mam nawet jak się pożegnac ze wszystkimi, bo już wyjeżdżam.. Zrobiła smutną minę.

Blair

- Bh bez Ciebie nie będzie takie samo. - pokręciła smutno głową. - Ale ważne jest, że możesz się rozwijać i napisz czasem tam o mnie. - szturchnęła ją łokciem. - Niech w NY też wiedzą kim jest Blair Waldorf. - powiedziała ze śmiechem.

Melinda

- a myślisz że nie wiedzą. Zaśmiała się.
- pożegnaj ode mnie eL i jej małego słodziaka. Uśmiechnęła się przez łzy.

Blair

- Nie żegnasz się z nami na zawsze. - przytuliła ją. - Będziemy odwiedzać Cię, a Ty nas. - uśmiechnęła się lekko. - A gdzie Maxx ? Też chciałabym się pożegnać. - uśmiechnęła się smutno.

Maxxie

Max wrócił do salonu, słysząc swoje imię.
- nie chciałem wam przeszkadzać. Zaśmiał się podchodząc do Bi, i mocno ją przytulając.

Blair

- Wyjechałbyś bez pożegnania ze mną ? - spytała przytulając się do niego. - Trzymaj się tam. - powiedziała przez łzy.

Maxxie

- co ty Blair. Uśmiechnął się do niej. -nie potrafiłbym. Powiedział lekko smutnym tonem.

Melinda

- wieczorem mamy samolot, nie wierzę że opuszczam L.A.. Odparła kręcąc głową.
- ale marzyłam o tym.. tak jak Maxx

Blair

- Uśmiechnij się. - szturchnęła go w bok. - Dasz radę i nie jednej złamiesz serce. - uśmiechnęła się pocieszająco. - Będziecie do mnie przyjeżdżać. - pokiwała głową z przekonaniem.

Maxxie

- oczywiście że będziemy. Uśmiechnął się.