Korytarz

Blair

- Obiecałam, że nie powiem dla Deana. - pokręciła głową. - Bo inaczej mnie zabije. - skrzywiła się. - I nie mogę się narażać, jeśli chcę z nim znaleźć wspólny język.

Melinda

- Blair! Krzyknęła Mel.
- nie znajdziesz żadnego wspólnego języka z psychopatą!
- Dean i tak nam nie uwierzy, mam nadzieje że niedługo on sam się pokaże. Wzdrygnęła się.

Blair

- Znajdę. - fuknęła oburzona. - Przynajmniej spróbuję. - podrapała się po głowie. - Mel, on nie może mi nic zrobić, bo wtedy jego życie straci sens rozumiesz ? - spojrzała na nią. - Jego sensem jest to, żeby mnie ścigać i straszyć.

Gość

Jack wszedł na korytarz.
- Co wy tutaj robicie? - zapytał patrząc to na Blair to na Mel - Nie słyszałyście, że tygrysy sobie tutaj spacerują?

Melinda

- i będzie chciał dopełnić ten sens przecież... czyli zabić cię. Mruknęła zmęczonym głosem.

Blair

- Ale wtedy nie będzie miał po co żyć. - szepnęła do Mel. - Jakie tygrysy ? O czym Ty mówisz ? - uniosła brwi przerażona.

Gość

- Ta tygrysy - odpowiedział zmęczonym tonem. - Christine przyszła cała zakrwawiona, a Kath powiedziała, że wczoraj też widziała tygrysa. Ktoś nas chyba okłamał.

Melinda

- do tego satelita zasięgu się spaliła, i nigdzie nie możemy dzwonić. Mruknęła przestraszona.

Blair

- Świetnie. - westchnęła. - Wylądowałam na jednej wyspie ze stadem rozwścieczonych tygrysów. - powiedziała opierając się o ścianę. - I nic jej się nie stało ? - spytała zawiedziona.

Gość

- Nie wiem, dziewczyny się nią zajęły - wzruszył ramionami. - Chyba trzeba sobie porozmawiać z obsługą. - mruknął. - Macie nie wychodzić same z hotelu, rozumiemy się? - zapytał groźnym głosem.

Blair

- Co najwyżej poproszę Vina żeby mi towarzyszył. - rozłożyła ręce. - Nam zawsze się coś przytrafia. - westchnęła. - Muszę zapytać się dziewczyn, czy coś jej się stało. - klasnęła w dłonie.

Gość

- Uważaj na siebie - pocałował ją w czółko. - Ja zaraz wrócę tylko pogadam z tymi kretynami z obsługi. - powiedział - Nie siedźcie same. W salonie jest jeszcze trochę ludzi.

Melinda

- a ja jestem zmęczona i pójdę juz spać. Odparła smętnie.
- Bi masz nie wychodzić, Jack przypilnuj ją.. Poprosiła po czym z lekkim strachem wróciła do pokoju.

Blair

Blair pomachała Mel i stała jeszcze przez chwilę, nie wiedząc w którą stronę ma pójść.