Bar

Gość

Killer popatrzył na niego z lekkim uśmiechem.
-Doceniam dobrą ironię. Pozwalam Ci siedzieć obok mnie. -rzucił.
-Nie mam pojęcia. Mi tam w sumie nie zależy gdzie jestem. -wzruszył ramionami. -Jestem człowiekiem światowym, nie przywiązuję się do miejsc.

Gość

-Światowym? -uniósł brwi i zaśmiał się lekko.
-A nie wyglądasz na takiego. -przytaknął.

Gość

-Nie wiesz o mnie nic. -prychnął.
-Lubię podróżować i szukać dobrego towaru. -mruknął i odpalił następnego papierosa.
-Ale tutaj interesik się nie kręci. Trzeba wracać do LA i podreperować budżet.

Gość

-Też pasuje mi wracać. Chcę w końcu nagrać, wydać i dorobić się. -uśmeichnął się pod nosem.
-Jak już będę sławny, to mogę Cię zatrudnić jako mojego szofera.

Gość

-Nie mów hop, póki nie przeskoczysz. -mruknął.
-Też kiedyś myślałem, że tylko krok i wstąpię do NBA.
-A teraz siedzę na jakiejś wyspie, popijam piwo i udaję, że wszystko jest w porządku. -przyłożył butelkę do ust.

Gość

-Ja nie jestem taki słaby jak Ty. Wiem, że mi się uda. -wzruszył ramionami.
-Nie mam innego wyjścia, niż stanąć na najwyższym podium.

Gość

Killer zaśmiał się pod nosem.
-Chłopczyku zrozum jedno. W tej sprawie masz gówno do gadania. Musisz mieć szczęście. -dodał i położył banknot na ladzie.
-Znudziło mi się prawienie morałów. Nudź się sam. -poklepał go po plecach i wyszedł.

Gość

Slim wypił swoje piwo i wyszedł z baru.