Bar

Gość

- Przeniosłem się do BH. - odopwiedział - To się stało. - uśmiechnął się krzywo. - Cóż za przypadek, że wylądowaliśmy na jednej wyspie. - powiedział.

Gość

Killer zaśmiał się pod nosem.
-Znam Cię lepiej niż ktokolwiek inny. Pamiętaj kto podał Ci rękę gdy tonęłaś. -pokiwał głową.

Gość

- Może nie przypadek, a przeznaczenie ? - spytała opierając głowę na dłoniach. - Dlaczego się przeniosłeś ? Praca ?

Gość

-Chyba nie oczekujesz za to wdzięczności? -uniosła lekko brew.
-Nie zapominaj w co się przez Ciebie wpakowałam.

Gość

-Razem się wpakowaliśmy. Chciałaś tego. Jak sama powiedziałaś, nic na siłę. -wyszczerzył zęby.

Gość

- Na pewno przeznaczenie - pokręcił głową. - Nie planowałem się przenieść, ale tak wyszło. Jestem szczęśliwy i zaręczony. Bart może zajmować się interesami. - powiedzł - A co z Tobą? Co teraz robisz?

Gość

-Więc najwyraźniej, wcale mnie nie znasz. -wzruszyła ramionami i dopiła swojego drinka, po czym z gracją oddaliła się od baru.

Gość

Ki odprowadził ją wzrokiem i zamówił kolejne piwo.
-Ach te kobiety. -mruknął do siebie.

Gość

- Kobieta nie ściana, da się przestawić. - uśmiechneła się pod nosem bardziej do siebie. - Pracuję. - wzruszyła ramionami. - Nic się nie zmieniłam, no poza tym, że teraz w pracy nic mnie nie trzymało i wzięłam urlop. - uśmiechnęła się łobuzersko.

Gość

- A kiedyś Cię coś trzymało? - zapytał. - Powinienem już chyba iść - powiedział rozglądając się dookoła. - Chyba przyznasz, że to dziwne, że spotkaliśmy się w właśnie tutaj.

Gość

- Ty. - wzruszyła ramionami. - Już uciekasz ? - spojrzała na niego. - NArzeczona chyba poczeka, czy jest chorobliwie zazdrosna ? - spytała ze złośliwym uśmieszkiem. - Dałeś nałożyć sobie obrożę ?

Gość

- To nie jest obroża - odpowiedział - To jest miłość i nie chcę, żeby się martwiła. - powiedział. - Ja trzymałem Cię w pracy? - zapytał unosząc brwi.

Blair

Blair ze śmiechem szła z Mel i nagle zatrzymała się u progu baru. - Sama wejdź. - mruknęła i spuściła wzrok. - Ja zaczekam przy wyjściu. - powiedziała i upiła spory łyk martini, po czym ruszyła w strone wyjścia.

Gość

- Jak zwał tak zwał, obroża to obroża. - pokiwała głową. - Poszła gdzieś sobie, bo to ona była tak ? - uniosła brwi do góry. - Nawet się nie przedstawiła. - zrobiła smutną minkę. - Tak, Ty, nie udawaj głupiego.

Melinda

Mel zdziwiła się lekko, ale weszła do baru. Zmierzyła wrogim spojrzeniem towarzyszkę Jacka po czym zwróciła się do barmana.
- poproszę 2 butelki martini.
Po chwili Mel odebrała butelki i wyszła z baru.