Ławka

James

- powinnaś się bać. burknął.
- musiałabyś nie nazywać się Blair Waldorf. Uniósł brwi.

Blair

- Ale się n i e b o j ę. - przeliterowała ostatnie wyrazy. - I nie będę. Nie napiszesz nowego przeznaczenia James. - powiedziała wstając. - Więc zostaje Ci tylko zaprzyjaźnić się ze mną, albo zniknąć i dać mi spokój. - rozłożyła ręce. - Wybieraj. - mruknęła odwracając się by odejść.

James

- Blair przecież wiesz jakie jest twoje przeznaczenie i nic mi do tego. Zaśmiał się.
- przyjaźń ale na krótki czas. Puścił jej oczko.
- i uważaj na siebie..

Blair

- Na krótki czas ? - spytała z uśmiechem. - Będziesz chciał więcej i więcej, zobaczysz. - zaśmiała się odchodząc. - A Ty nie daj się złapać. - krzyknęła z oddali.

Gość

Blaise usiadła na ławce i wyjęła papierosa. Przymknęła lekko oczy , pozwalając by wiatr powiewał jej włosami . Uśmiechnęła się do siebie .
Po chwili pstanowiła jednak wrócić do domu .

Gość

Kath szła ścieżką prowadząc Sparkle na smyczy. Piesek radośnie podskakiwał i wąchał wszystko na około.

Prue

Prue szła parkiem, postanowiła usiąść na ławce. Westchnęła i oparła się o nią.
Była w złym nastroju, lekko przymknęła oczy.

James

James zaciągnął się papierosem, po czym żucił peta. Podeszedł do ławki, i usiadł obok Prue.
- czym się tak smucisz mała? Spojrzał na nią ze złośliwym uśmiechem.

Prue

Prue nawet nie spojrzała na Jamesa.
- powtarzam się chyba setny raz.. nie twój interes. Burknęła.

James

- szczerze ci powiem, zaskoczyłaś mnie... w to że dochowasz mi wierności nie wierzyłem, ale orgie... Zaśmiał się. - to było mocne.

Prue

Prue spojrzała krzywo na Jamesa.
- i kto to mówi.. psychopata i morderca. Mruknęła z pogardą.
- miałam tu zacząć od nowa, a nie wracać do tego. Jęknęła.

James

James spoważniał. - od takich rzeczy nie uciekniesz, to zawsze wróci. Odparł.
- ale czym się tu przejmować.. to Bev. Hills a nie szkoła katolicka. Zaśmiał się.
Spojrzał uważnie na milczącą Prue. - nie poznaję cię. Pokręcił głową. - kiedyś byś to wyśmiała, i szła dalej z dumną miną.

Prue

- nie tak miało wyglądać moje nowe życie. Mruknęła zła.

James

- nic na to nie poradzisz, skarbie. Uśmiechnął się do niej.

Prue

- chyba muszę od tego odpocząć... Odparła smętnie.
Wstała.